Dziś minęły dwa lata, odkąd automat transakcyjny na kontrakty na WIG20 zawarł pierwszą transakcję. Po drodze było sporo różnych problemów, jakie po kolei opisywałem, ale wydaje się, że już się zgraliśmy i dalej może być tylko lepiej. Poniżej opisuję wyniku systemu 15-minutowego (różnice i konsekwencje romansu z wersją 5-minutową opisałem tutaj).
Wyniki po dwóch latach
System dał sygnały dla 430 transakcji (nie każda odwracała pozycję, było trochę sygnałów zamknięcia, więc na Twitter wyszło ich 573 – twitter.com/BezEmerytury). Finalnie, po odliczeniu wszystkich prowizji i poślizgów zysk w tym czasie wyniósł 472%, co daje średniorocznie 139%. Jeśli przyjmiemy, że graliśmy jednym kontraktem to z inwestycji 5000zł mamy zysk 28618zł – średnio 971zł miesięcznie. Maksymalne % obsunięcie kapitału wyniosło 30% na samym początku (było to 1550zł) ale obsunięcie największe kwotowo to 4450zł kilka miesięcy temu (stanowiło to 20% kapitału). Pokazuje to poniższy wykres.
Życie rentiera dzięki automatowi transakcyjnemu?
Przy tak dobrych i stabilnych wynikach, automatycznie przychodzi myśl, że może dałoby się z tego żyć, podróżować i ogólnie prowadzić życie rentiera. Policzmy zatem.
Przy 5-10 kontraktach można by mówić o przyzwoitym przychodzie generowanym przez takiego automatycznego pracownika. Na podróże jednak raczej nie wystarczy, rodziny też się za to nie utrzyma. Przy 20-30 kontraktach kwota średniomiesięcznego zysku wyniosłaby już ok 20-30 tyś zł, co wydaje mi się wystarczającą kwotą na „skromne rentierskie życie” 🙂
Jednak przy takiej liczbie kontraktów tracimy już elastyczność – nie zawsze taka liczba (a przy odwracaniu pozycji jest to 2x więcej) kontraktów jest możliwa do zakupu/sprzedaży w danym momencie na polskiej giełdzie. Potencjał tego systemu jest więc ograniczony i milionerem się dzięki niemu raczej nie zostanie.
Ale to może być świetny cel na rozwój systemu…