BezEmerytury.pl

Ile można zarobić inwestując przez polisy (aktualizacja po III roku)?

Wpis ten jest kontynuacją wpisów:
http://bezemerytury.pl/ile-mozna-zarobic-inwestujac-w-fundusze-przez-polisy

http://bezemerytury.pl/ile-mozna-zarobic-inwestujac-przez-polisy-aktualizacja-po-ii-roku/

Trzeci rok inwestowania przez polisy nie był dobry. Nie był też zły, ale zwrot na poziomie 0,2% przy osobistym zaangażowaniu ok 1h dziennie nie może być uznany za sukces (w tym czasie polska giełda (WIG) wzrosła o 9%.

 

Na taki wynik złożyło się kilka czynników:

 

1. Zmiany w systemie realizacji zleceń

W 2013 roku Generali zmieniło swój system. W nowym realizacja zlecenia przeniesienia jednostek między funduszami trwa trzy dni robocze (w starym trwała dwa). To ogromna zmiana na niekorzyść – przy tak dynamicznych zmianach na rynkach giełdowych, zostanie z „papierami” na trzy dni rodzi duże ryzyko, że sytuacja się odwróci. Jeśli tego nie akceptujemy, można grać mniej agresywnie, nie „od bandy do bandy” lokując 100% w fundusz grający na wzrosty lub spadki, tylko mniej. Tylko to generuje mniejszą stopę zwrotu z całości kapitału.

Tu należy podkreślić, że pracownicy Generali dokonali tej zmiany świadomie i specjalnie – na początku nowy system realizował zlecenie po dwóch dniach. Czasem jednak taka realizacja skutkowała zablokowaniem konta (składania kolejnych zleceń). Informatycy po prostu spartaczyli system. Po kilkunastu reklamacjach takich sytuacji zapewne już im się nie chciało ręcznie korygować usterki (kompleksowej naprawy pewnie nawet nie wzięli pod uwagę) i dostałem odpowiedź: „skoro tak dużo Pana zleceń nie jest prawidłowo realizowana, anulowaliśmy możliwość ich realizacji w drugim dniu roboczym na rzecz dnia trzeciego”. Czyli innymi słowy – skoro zgłaszasz kliencie, że drugi bieg nie zawsze wchodzi, to go wyłączyliśmy całkowicie…

Takich reakcji było w tym roku wiele, arogancja, bezczelność i celowe działanie na niekorzyść klienta jakie cechuje pracowników Generali są porażające, nie spotkałem jeszcze firmy, której kultura organizacyjna byłaby nastawiona tak antykliencko. Widać, że nigdy nie musieli ani zdobywać klientów (bo robili to ludzie z sieci partnerskich MLM), ani dbać, by nie odeszli (bo są jak zakładnicy przywiązani do polis na 10 lat).

2. Niewspółmiernie mały wzrost funduszy akcyjnych w stosunku do rynku

Brakuje na rynku funduszu, który byłby silnie skorelowany z WIG20. Co z tego, że przewiduję prawidłowo wzrost „na jutro” np. o 1%, gdy okazuje się, że fundusze wzrosły tylko połowę z tego? To nie jest tylko kwestia „mniejszego zysku” – gdy chcę mieć pozycję neutralną, logicznym jest zajęcie 50% w funduszach akcyjnych i 50% w funduszu grającym na kontraktach (na spadki). Wtedy dowolny ruch na rynku nie powinien wpłynąć na mój portfel. Tak jednak nie jest i czasem różnice wynoszą nawet 0,5%.

3. Duże opłaty „za zarządzanie”

Nie wiem, jaką logiką kierowali się managerowie wystawcó polis inwestycyjnych, że nazwali pobierany przez siebie haracz „opłatą za zarządzanie”. Ich jedynym zadaniem jest wykonanie naszego polecenia przeniesienia jednostek do danego funduszu. Nie muszą niczym zarządzać. W dodatku samo przeniesienie ma swoją opłatę, więc ta opłata za „zarządzanie” jest wyssana z palca. A łącznie są to wartości ok 4-6% rocznie (fundusze biorą jeszcze swoje 4%, ale jest to już wliczone w wyceny jednostek), czyli aż tyle trzeba zarobić. Jeśli mamy „nosa” i wyniki zgodne z rynkiem, to realnie tracimy te 8-10%! Zatem aby wyjść na zero musimy być lepsi, niż połowa zarządzających w funduszach. Taka jest „magia inwestowanie w fundusze przez polisy”.

Koniec tego rocznika inwestycyjnego, jak widać na wykresie jest już umiarkowanie wzrostowy, być może więc wyżej wymienione problemy już są oswojone i kolejny rok będzie ponownie tak dobry, jak poprzednie…

Exit mobile version