Uchylam rąbka tajemnicy mojego budynku


Po moich tekstach http://bezemerytury.pl/dlaczego-nie-kupowac-mieszkania-na-wynajem oraz http://bezemerytury.pl/a-moze-zostac-kamienicznikiem dostaję coraz częściej pytania o mój budynek.

Szczegółowo opisuję go w moim opracowaniu http://bezemerytury.pl/jak-zostac-kamienicznikiem, ale nie ukrywam, że ustaliłem dla niego bardzo wysoką cenę, bo nie chce, by dwa lata moich unikalnych przemyśleń się „rozlało po kraju”. Jak ktoś poważnie (również w zakresie finansów) myśli o takim budynku, to moje konsultacje spisane w tym opracownianiu i tak są najtańszym źródłem wiedzy pod względem czasu potrzebnego na jej zdobycie. Ale to tylko dygresja, nie o tym mam pisać…

Budowa zgodnie z prawem – jest po naszej stronie

Ostatnio pojawiają się w prasie (przoduje jedna gazeta) nagonki na przedsiębiorcze osoby, które stawiają bardzo duże domy jednorodzinne z przeznaczeniem ich części na wynajem czy inne usługi. Redaktorzy, w swych wywodach nie tylko wykazują się nieznajomością prawa budowlanego, ale odnoszę wrażenie, że próbują tworzyć prawo własne, gdy widzę kolejny tekst oczerniający budynek, który „wcale nie wygląda na jednorodzinny” itd. (co jest tylko najłagodniejszym określeniem).

Przytoczę zatem definicję domu jednorodzinnego

– wg par 3.3 Prawa Budowlanego: „Ilekroć w ustawie jest mowa o: budynku mieszkalnym jednorodzinnym – należy przez to rozumieć budynek wolno stojący albo budynek w zabudowie bliźniaczej, szeregowej lub grupowej, służący zaspokajaniu potrzeb mieszkaniowych, stanowiący konstrukcyjnie samodzielną całość, w którym dopuszcza się wydzielenie nie więcej niż dwóch lokali mieszkalnych albo jednego lokalu mieszkalnego i lokalu użytkowego o powierzchni całkowitej nieprzekraczającej 30 % powierzchni całkowitej budynku„.

Czy widzisz tu Czytelniku jakieś ograniczenie co do wielkości domu? A może liczby sypialni? A może liczby pięter? Itd. Nie! Nie ma takich ograniczeń. Dlaczego więc dziennikarze ignorują polskie prawo, zbijając bliźniego, który za bardzo się wychyla?

Co konkretnie mam na myśli?

Jak już pisałem, wykonałem samodzielnie projekt architektury, zagospodarowania terenu, instalacji elektrycznych, wentylacyjnych, odzysku energii. Zleciłem tylko projekt konstrukcji, instalacje wod-kan oraz badania geologiczne. Miałem bardzo dużo pracy, tysiące godzin czytania przepisów, koncypowania, obliczeń (budynek zaprojektowałem w Excelu, dopiero później narysowałem w autocad 🙂 ).

A działkę, jak już pisałem najpierw „wyliczyłem”, wg parametrów efektywności lokalizacji, odległości od centrum, komunikacji, powierzchni, warunków zabudowy itd. Dopiero później wyznaczyłem obszary w promieniu 20km, które przeszukałem przez satelitę, jak żołnierze namierzający Saddama 🙂

A zatem co to za budynek? Wstępnie opisałem to we wpisie http://bezemerytury.pl/a-moze-zostac-kamienicznikiem. To budynek trzykondygnacyjny (a raczej dwa budynki, bliźniaki), w którym na parterze jest lokal usługowy (moja działka leży przy głównej ulicy), na piętrze pokoje na wynajem czasowy (do 3 m-cy, oczywiście z możliwością ponawiania), a na poddaszu pokoje mieszkalne.

Wykorzystuję 100,00% potencjału działki (z dokłdnością wymaganą przepisami – do 1cm2). Właśnie do tego najpierw był mi potrzebny „projekt” w Excelu. Typowy architekt, zaczynajacy od papieru i ołówka, czy autocad-a, choćby z możliwością rysowania rakiet, nie byłby w stanie uzyskać takiej efektywności wykorzystania przestrzeni (choć może zrobiłby projekt ładniejszy, 5x szybciej i 3x drożej – to akurat pewnik).

Po co to wogóle potrzebne do szczęścia?

Nasza aktywność zawodowa to 40 lat – od 20 do 60 roku życia. Wcześniej się rodzimy i rozwijamy, później się zwijamy i umieramy. Ważne więc, by w pierwszej połowie życia zbudować sobie takie mechanizmy, by druga połówka była już z górki, z satysfakcją, radością życia a nie gonitwą za kasą. Własna firma, dobre stanowisko w korporacji, giełda raczej nie dadzą nam tego spokoju. Nieruchomość na wynajem raczej da…

Chcesz wiedzieć więcej?
Nie będę tu opisywał konkretów na temat inwestowania w budynek z wieloma kawalerkami – uważam, że to unikalna wiedza i nie będę się nią dzielił publicznie. Jeśli jesteś tym zainteresowany zobacz moją ofertę na BezEemerytury.pl/jak-zostac-kamienicznikiem.


Chcesz wiedzieć więcej? Wejdź na stronę z Poradnikami.


4 komentarze

  1. ; Jan pisze:

    Życzę powodzenia nie tylko w tym projekcie.
    Co do urzędów, to ile pieczątek tyle dodatkowej kasy do wyłożenia. W końcu taki urzędnik „musi” z czegoś (kogoś) żyć.

  2. ; Mariusz Szepietowski pisze:

    Janie, nie przeczę temu co piszesz, ale jak na razie urzędnicy w „moim” urzędzie miasta są niezwykle przyjaźni. Prawie wszystkie sprawy załatwiam mailem, to oni przesyłają mi potrzebne wzory wniosków do wypełnienia, oni też po ich otrzymaniu ode mnie mailem przepuszczają przez biuro podawcze i dosłownie w kilka dni zatwierdzają np. projekt zjazdu, przebieg uzbrojenia terenu, zgodę na zajęcie drogi podczas przyłączania itd. Moim zdaniem to wzór współpracy urzednika z obywatelem. Nie wiem, czy takie samo podejście jest w starostwie, które będzie podejmować decyzję o pozwoleniu na budowę, zobaczymy…

  3. ; henieck pisze:

    ciekawe podejście – na razie dysponujesz przemyśleniami i analizami robionymi w głowie, których nie udostępniasz (działając z pozycji niedostatku). Te przemyślenia to nie to samo co doświadczenie zebrane na takim projekcie czy kilku. Ktoś inny na twoim miejscu użyłby twojej strony netowej generującej ruch ludzi o podobnych zainteresowaniach i wykonałby „darmowe konsultacje”. Wówczas kazdy by coś zyskał, najbardziej ty sam, bo ludzie zaczęli by mówić o rzeczach, o których nawet nie pomyślałeś.

  4. ; Mariusz Szepietowski pisze:

    Hmm… ktoś zrobiłby tak, ktoś inaczej. Ja mam kilku mentorów i doświadczenie większe, niż tu opisuję, ale nawet w takim zakresie jak widzisz nie ma tu wymiany myśli, Ty też merytorycznego się nie wypowiedziałeś, choć wiele przeczytałeś… Na pewno innym czytelnikom przydałaby się wymiana myśli z Tobą, na czym i Ty byś skorzystał 🙂

Zostaw komentarz